6 stycznia 2014

Naucz się być sobą.

Na moim zegarku godzina 06:45. Jeżeli ktoś zobaczyłby mnie w tej chwili albo padłby ze śmiechu albo stwierdził, że staram się wywołać deszcz... Och dajmy spokój, przecież ja tańczę! :D O czym to ja? A tak, pomiędzy machnięciem jedną kończyną a trzepaniem nieokiełznaną jeszcze burzą włosów do mojego mózgu zapukała Pani Wena (swoją drogą, co za kapryśne z niej babsko!) i na złotej tacy podała mi lekką myśl przewodnią na posta. Naucz się być sobą. Ludzie bardzo często mają problem z pokazaniem tego kim są naprawdę, powiedzeniem co lubią robić i co ich interesuje, w efekcie przez większość czasu siedzą w swojej szarej skorupce ograniczeń nałożonych przez samego siebie. Strach przed brakiem akceptacji ze strony innych opętał większość ludzi. To przykre, że na własne życzenie odbieramy sobie małe codzienne uśmiechy. W Polsce to skrycie jest bardziej popularne, ludzie wstydzą się ubierać tak jak lubią czy iść ulicą z uśmiechem wariata słuchając ulubionej piosenki. Czy tak ciężko to zmienić? Ha! Gdybyście wiedzieli jakie to proste! Wystarczy kilka spojrzeń na ludzi mieszkających w Anglii. Nie zawsze to co zobaczymy nam się spodoba, bo to zależy od naszej tolerancji dla innych, ale kiedy opuścimy na chwilę bariery uprzedzeń czy zniesmaczenia zobaczymy barwnych ludzi, każdy inny, niosący własną historię. Zobaczymy tu wszystko od dorosłych mężczyzn wychodzących rano w jednoczęściowej piżamie-króliczku do sklepu po chleb, aż po osiemdziesięcioletnie babcie mające włosy we wszystkich kolorach tęczy. Ludzie nie wstydzą się tego kim są, nie przejmują się tym co pomyślą inni. O ile przyjemniej patrzy się na świat gdy nie widzi się skrępowanych, szarych postaci idących przez życie jak na ścięcie. Podsumowując: nie patrz na spojrzenia innych, nie słuchaj ich słów, z czasem przyzwyczają się do prawdziwego Ciebie, a może patrząc na to, że czujesz się dobrze sam ze sobą również zaczną pokazywać siebie? Ukaż swoje prawdziwe Ja, czy jesteś molem książkowym, filozofem, dowcipnisiem, wiecznie ubranym na czarno zrzędą, kolorową i wolną duszą, nie staraj się do nikogo ani niczego dostosowywać. Nawet  jeśli twoje ukazanie siebie ma oznaczać, że zaryglujesz się w pokoju z książkami i kakałkiem - zrób to, bo to da Ci szczęście. Na co czekasz? No już, wyłaź ze skorupki!

Komentarze, zażalenia, dyskusje i PYTANIA bardzo mile widziane.
Pozdrawiam, Oliwkowaa. 
Chaos też pozdrawia :D

6 komentarzy:

  1. Uwielbiam Twoje posty! Właściwie przy każdym zgadzam się z Tobą całkowicie i to takie fajne uczucie.
    Cały problem, który przedstawiłaś kojarzy mi się ze schematami. Polacy kochają schematy. Masz iść na studia - poznać kobietę/mężczyznę - znaleźć pracę - wziąć ślub - mieć dzieci - wychować dzieci tak jak tego chcą dziadkowie itd. To strasznie smutne bo wychodzi z tego, że każdy kto pozwoli wepchnąć się w taki schemat żyje dokładnie takim samym życiem jak inni wpędzeni nieszczęśnicy, którzy nie mieli odwagi powiedzieć 'nie, wcale nie chcę taki być, wcale nie chcę tak żyć'. Wydaje mi się, że od tego się zaczyna. Jeżeli nie mamy odwagi być sobą, jak możemy wieść życie takie, jakiego byśmy pragnęli? To nie jest łatwe, ale jakże ważne, żeby umieć znaleźć samego siebie, być sobą i nie pozwolić nikomu się w to mieszać, narzucać czegokolwiek. Przygnębiające jest, że tak niewielu ludzi w PL to potrafi, chociaż nadzieje daje tendencja wzrostowa tej liczby. Może to taka mentalność, że niektórzy ludzie chcą, żeby wszyscy byli tacy sami, żyli takim samym schematem życia. Ale gdy już się podejmie ten krok, by uwolnić się z takich negatywnych nacisków, jakże to piękne :D.
    Jak zawsze po przeczytaniu Twojego posta siedzę i dumam jeszcze długo :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze raz, bardzo dziękuję za komentarz! <3

      Usuń
  2. Jesteś niesamowicie ciekawą i inteligentną osobą, czytanie Twoich notek to wielka przyjemność!
    Stay awesome!

    OdpowiedzUsuń
  3. Żałuję, że na Twojego bloga natrafiłam dopiero teraz. Bardzo mądrze to opisałaś, sama wiem po sobie, ze często trudno jest pokazać kim naprawdę jesteśmy.
    Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócisz, bo od stycznia jednak trochę minęło ; )
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję za komentarz! Jest mi niezmiernie miło kiedy czytelnicy zostawiają po sobie jakiś znak pod postami :) Nie muszę wracać, ponieważ ani na moment z Oliwkowej nie odeszłam, wchodzę na bloga regularnie. Jeżeli natomiast chodzi o pisanie, ostatnimi czasy brak mi zupełnie motywacji i chociażby myśli której mogłabym się uczepić aby napisać posta (na wszystkie sugestie jestem oczywiście otwarta) :) Jeszcze raz dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Olly.

      Usuń